Wings For Life World Run po raz 4!

Piąta edycja biegu i jednocześnie mój czwarty udział w tym wydarzeniu niejako zmusza mnie do napisania małego podsumowania tego, co działo się przez te wszystkie lata. Jak wiele frajdy daje możliwość pomocy komuś może przekonać się każdy, kto choć raz zdecyduje się na start w jednym z 24 krajów na aż 6 kontynentach. Mamy szczęście, że Polska również jest w tym zacnym gronie i w pierwszym weekendzie maja możemy wspólnie spotkać się w Poznaniu. Miejscu, w którym przed metą uciekamy od początku i gdzie od kilku lat metą jest pojazd kierowany przez naszego ukochanego skoczka Adama Małysza. Warto zaznaczyć, że 100% wpłat zostaje przekazanych na badania nad przerwanym rdzeniem kręgowym.

Wciąż twierdzę, że ten bieg potrafi solidnie uzależnić. Świadczy o tym chociażby coraz większa liczba startujących osób i jednocześnie szybsze zapełnianie się listy startowej.

Statystyki mówią same za siebie. Oczywiście poniższe liczby tyczą się tylko i wyłącznie osób, które pojawiły się na starcie i rozpoczęły wyścig! 🙂

  • 2014 – 1137
  • 2015 – 2836
  • 2016 – 3956
  • 2017 – 5490
  • 2018 – 7403 startujących!

Poza biegaczami jak co roku na starcie była spora część osób poruszających się na wózkach i chyba po raz pierwszy pojawiły się również osoby korzystające z egzoszkieletu.

Egzoszkielet to mocowana na zewnątrz ciała powłoka, zasilana przez silniki lub siłowniki, wspomagająca przynajmniej częścią swojej energii ruch kończyn. Głównym jej celem jest wzmocnienie siły mięśni i/lub wytrzymałości człowieka. Początkowo technologia ta była rozwijana przez wojsko, obecnie , po przejściu testów „polowych”, technologia ta jest powoli wdrażana w dziedzinie rehabilitacji.

Źródło: http://projektekso.pl

Najprawdopodobniej gdybym nie zmagał się z kontuzją ustawiłbym się w swojej strefie, gdzieś z początku stawki, by przyatakować dystans maratoński. Tym sposobem ominęłoby mnie bardzo wiele. Przede wszystkim nie zobaczyłbym z czym osoby, które nie są wstanie poruszać się o własnych siłach muszą zmagać się i jak wygląda ich walka, by wykonać każdy kolejny krok.

Taki widok potrafi dać ogromnego kopa, a nasze problemy, które wydają się przytłaczające, giną w mgnieniu oka. Mówię całkowicie poważnie. To, co mnie spotyka jest śmieszne w porównaniu do tego przez co oni muszą przechodzić każdego dnia. Mam sporą szansę na pełny powrót do zdrowia i tym samym do biegania.  Odliczam już nawet dni. Oni mają dużo ciężej i ich czas nie jest nawet często odliczany w miesiącach, czy tygodniach, a latach. Dzięki wpisowemu i każdej dodatkowej wpłacie oni również mogą mieć nadzieję.

Od początku ten bieg daje jasno do zrozumienia – fajnie jest pokonać jak największą liczbę kilometrów, jednak w ostatecznym rozrachunku nie mają one znaczenia – najważniejsi są ludzie, dla których to robimy i z którymi to robimy.

Podróż do Poznania minęła w super atmosferze, a to za zasługą niesamowitego #zjebteam! xDDD

Na miejscu przed startem spotkanie z #blogerzybiegają i drużyną Happy Runners, w barwach której wystartowałem w tegorocznej edycji.

Dziękuję wszystkim, których udało mi się tego dnia spotkać, zbić piątki, pogadać, pośmiać się – jesteście niesamowici! I to jest właśnie jedna z największych zalet biegania! Poznajesz ludzi, którzy stają się dla Ciebie rodziną! Dominic Toretto w Szybkich i Wściekłych powiedział „I don’t have friends. I Got family.” Podpinam się do tych słów całym swoim sercem!

Na starcie ustawiłem się prawie na samym końcu. Obok ludzie na wózkach, egzoszkielet, wolniejsi biegacze lub też osoby, dla których jest to pierwszy bieg w życiu i w biegowe buty wskakują z doskoku. Gdzieś po środku ja, chyba jedyna osoba z kijkami do NW. Zanim wystartowaliśmy mocniej minęło z 10 minut. Niestety trzeba było swoje odczekać, by się trochę przerzedziło i nikomu nie zrobić krzywdy, a jak wiecie mam talent do uszkadzania kijami ludzi. 🙂

Nie wierzyłem, że uda mi się przejść więcej niż 5 km. Dużo lepiej chodzi mi się w lesie i po gruncie sprzyjającym NW. Tak jak wspominałem nieraz, ludzie, których spotykasz na trasie, którzy dopingują się wzajemnie, czy kibice sprawiają, że zyskujesz nieśmiertelność. Do planowanej piątki udało mi się dodać kilometr więcej zanim dopadł mnie Adam Małysz! <3

Jest to zdecydowanie krótszy dystans niż w ubiegłym roku, ba, najkrótszy w całej mojej wingsowej przygodzie, ale szczerze, i wtedy i wciąż nie ma to większego znaczenia. 🙂

Istnieje jedna prosta zasada! Zawsze trzeba dawać z siebie maksimum! Gdy nie możesz biec – idź, czołgaj się. Ważne żeby poruszać się do przodu!

Mógłbym napisać tutaj jeszcze milion innych słów o Wings For Life World Run, ale żadne z nich nie odda tego jak cudowna jest to impreza i jak bardzo cieszę się, że po raz kolejny mogłem wziąć w niej udział i pobiec dla tych, którzy nie mogą!

Jednocześnie mam nadzieję, że za rok uda mi się tam z Tobą drogi czytelniku spotkać!? To jak? Widzimy się!? <3