Nowy Rok można rozpocząć na wiele sposobów, u mnie rok 2017 zaczął się wyjątkowo, bo właśnie 1 stycznia dołączył do nas Jimmy – psiak, który skradł moje serce od pierwszej chwili! Patrząc w jego oczy nie widzę zwierzęcia, widzę przede wszystkim przyjaciela. Jest to przyjaźń, której nie da się niczym innym zastąpić. Wiedzą to wszyscy, w których życiu choć na chwilę pojawiła się taka istota.
Decyzja o starcie w Hard Dog Race nie była spontaniczna. Od dłuższego czasu o tym myślałem, zwłaszcza, że wiem ile energii ma ten mały smyk. Zanim jednak wystartowaliśmy w biegach z przeszkodami, wcześniej pokazał, co potrafi na kilku parkrunach, a także zawodach. Czasem wskakiwał na ręce, a czasem mknął jakby na mecie był jego ulubiony przysmak. Wola walki była u niego zawsze ogromna, ale zawsze jest pod moją baczną obserwacją, bo nie chcę, by robił coś ponad jego siły. W naszej drużynie działa prosta zasada – swoich nie zostawiamy! Zasada, która działa u nas od początku.
Jest takie powiedzenie: „If I could be half the person my dog is, I’d be twice the human I am!” – zdecydowanie to prawda! Czuję, że zmienił mnie ten psiak, wierzę, że na lepsze!
Kilka dni przed startem filmik opublikowany na fp HDR jeszcze bardziej spotęgował naszą chęć, by wziąć w tym wszystkim udział. Zresztą sprawdźcie sami jak cudownie to wszystko tam wygląda! <3 Jakby tego było mało, Gałgan został ambasadorem biegu! <3 Tak, wcale nie żartuję! Sami powiedzcie, w końcu kto mógłby być lepszym ambasadorem, jeśli nie on? 😀
Hard Dog Race to zawody, które są u mnie ponad maratonem, czy triathlonem. Wiem, że na to przyjdzie jeszcze czas. Dlaczego HDR jest ważniejsze? Powód jest jeden – całą trasę i przeszkody mogliśmy pokonać z gałganiastym wspólnie! Serca tutaj nie zabrakło ani na chwilę i daliśmy z siebie wszystko. Powoli, ale… zawsze do celu!
Wiem, że jesteśmy dobrą drużyną. Możemy być ostatni w wynikach końcowych, ale dla mnie będzie on zawsze numerem jeden!
Trzeba dbać o przyjaciela, który zawsze jest w stanie zrobić dla Ciebie wszystko. Dbać o niego, jak o siebie samego. Przyjaźń między człowiekiem, a psem przetrwa wszystko.
Organizatorzy Hard Dog Race dali nam wszystkim spore pole do popisu. 6 kilometrowa trasa, którą pokonać można było tylko na 6 łap. Poza masą naturalnych utrudnień organizatorzy przygotowali dla nas 16 przeszkód. Wszystkie były mocno przemyślane, sporo czołgania, wody, czy błota. To ostatnie gałganiasty lubi najbardziej. 😛 I tym sposobem z psa typu blenheim zamienia się w rubinowego. 😛 Po pokonaniu 2 przeszkód czekała na nas Góra Kamieńsk w całej okazałości. Ostry podbieg w słońcu zdecydowanie dał nam ostro w kość, ale udało się go przetrwać i można było dalej cisnąć. 😀 Reszta trasy prowadziła praktycznie cały czas przez las i to tam właśnie odpuściliśmy jedną z przeszkód – tunel. Spróbowaliśmy zrobić 2 podejścia jednak jego długość była chyba dla niego zbyt duża. Jednocześnie stwierdzam, że to był dobry moment, by w trakcie moich karnych przysiadów Gałgan odpoczął i napił się wody. A jej było pod dostatkiem, praktycznie przy każdej przeszkodzie – za to ogromny plus! Nie będę Wam zdradzał reszty przeszkód, bo przyznam szczerze, uważam, że fajnie jest się zaskoczyć i sprawdzić, co Twój psiak potrafi powyczyniać bez wcześniejszego przygotowania. 😀 Aż się człowiekowi buzia cieszy, gdy to widzi!
Z Gałganiastym spędzamy wiele czasu, widzisz tą pocieszną mordkę i każdy, nawet najpaskudniejszy dzień od razu staje się lepszy.
Jeśli ktoś mnie kiedykolwiek zapyta jaki start w zawodach uważam za najważniejszy i najcenniejszy, to odpowiedź będzie jedna – Hard Dog Race Poland! Chyba żaden inny bieg nie podziałał tak na moje emocje i serducho!
Wiem też, że to dopiero początek naszej wspólnej biegowej przeszkody!