Jeśli jesteście tutaj ze mną od jakiegoś czasu, to wiecie, że każdy nawet najmniejszy sukces staram się celebrować ulubionymi uzależnieniami. 😀 Mowa tutaj przede wszystkim o żelkach, kit katach ( oczywiście w wersji z masłem orzechowym) i burgerach. Nie skłamię nawet jak napiszę, że z powodu tego ostatniego wierzę w istnienie Boga. Uważam, że na coś tak dobrego nie mógłby wpaść sam człowiek. <3
Wpis, który właśnie czytasz, jest dla mnie najważniejszym tekstem, jaki udało mi się do tej pory napisać. Będzie w nim o jedzeniu, gonieniu marzeń, przekraczaniu własnych barier… i jeszcze raz o jedzeniu. <3 Jest to taki wpis, jaki pragnąłem napisać już dawno.
Kuchnia i gotowanie nie są do końca moim światem. Zawsze widzę siebie bardziej w roli degustatora i smakosza, albo pisząc bardziej dosadnie obżartucha, niż szefa kuchni. Gdy ktoś mnie pyta o kulinarne inspiracje, nie typuję tak jak większość Nigelli Lawson, Jamiego Olivera, Gordona Ramsaya, czy sięgając bardziej polskich korzeni – Pascala Brodnickiego i Magdy Gessler. Od zawsze było mi bliżej do takich osób jak Adam Richman i Peter Czerwinski. Ten pierwszy od 2008 prowadzi jeden z moich ulubionych programów „Man v. Food„, natomiast drugiego kojarzyć można z pseudonimem Furious Pete.
Źródło: https://elhstalon.net/features/2016/01/11/the-legend-of-furious-pete/ ; TRAVEL CHANNEL
Oglądając ich nagrania wielokrotnie szczęka opadała mi tak, że musiałem zbierać ją z samej podłogi. Zastanawiałem się wtedy „jak oni chcą to wszystko zjeść, przecież to nie jest możliwe. ;o” Czy jeden człowiek jest w stanie wyjść zwycięsko z taką ilością jedzenia? Bardzo często udowadniali, że tą walkę można wygrać! Ale zdarzało się też, że z pola bitwy schodzili na tarczy.
Adam prowadzi również program, w którym pomaga zwykłym ludziom, takim jak ja, czy Ty. Każda z tych osób ma marzenie, by zmierzyć się z niewyobrażalną ilością jedzenia i przede wszystkim wyjść z tego cało. <3
Źródło: TRAVEL CHANNEL
Właśnie ten program zainspirował mnie do zrealizowania małego wyzwania, które postawiłem sobie jakiś czas temu. Pomysł na jego przebieg wpadł mi do głowy w chwili, gdy zajadałem się w Bobby Burger. Cel był jeden – zjeść cztery największe podwójne burgery w 30 minut.
Do tej pory jeden zestaw z frytkami już powodował, że przez kilka kolejnych godzin nie miałem miejsca na nic innego, więc decyzja o zmierzeniu się z aż czterema burgerami, i to z podwójną wołowiną, pewnie nie należała do najmądrzejszych. Ale czego się nie robi dla mięsnej miłości? 😀
Moimi przeciwnikami w tej walce miały być: Pi-Nut, Double death by cheese, Double trouble with bacon i ostatni, który powstał kilka miesięcy temu z okazji piątych urodzin Bobby’ego – Bobby Burger. Zawsze przeglądając ich zawartość w menu uśmiechałem się od ucha do ucha. No bo jak tu się nie cieszyć, jeśli masz przed sobą wołowinę, bekon, mix warzyw i innych wyjątkowych dodatków, a do tego sosy, które jeszcze bardziej podbijają smak. Zresztą sprawdźcie sami! 😀
Bobby Burger – bułka brioche z majonezem, cebulą, sosem Rich Peach (mus brzoskwiń z kolendrą i Ponzu), 2xwołowina, 2x bekon, konfiturą z czerwonej z cebuli z czerwoną porzeczką, serem kozim, sałatą i sos BBQ-Cola
Double death by cheese – bułka brioche, 2x wołowina, ser gouda, ser cheddar, 2x ser american, sałata, czerwona cebula, pomidor, ogórki konserwowe, sos classic, sos honey dijon
Pi-Nut – bułka brioche, 2x wołowina z bekonem, serem american, konfiturą z czerwonej cebuli, jalapeno, mixem sałat, czerwoną cebulą, grillowanym ananasem, sosem cola BBQ i masłem orzechowym
A teraz kochani burgeroholicy czas na konkurs! 😀
Dla osoby, która pierwsza zje 4 wyżej wymienione burgery w 30 minut dostanie od nas vouchery do wykorzystania w… Bobby Burger na kolejne burgery! 😀 Jeśli jesteście głodni wyzwania, którego nie było wcześniej w Polsce i chcecie stać się legendą, koniecznie musicie wziąć udział w odwiecznej walce z jedzeniem! <3
Warunek jest jeden, przed podjęciem wyzwania musisz do mnie napisać! Spróbuję przyjechać do Twojego miasta i z przyjemnością będę Ci dopingował!? To jak, challenge accepted? 🙂