Man v Burger, czyli zawody w jedzeniu burgerów na czas! <3

Człowiek kontra jedzenie to jeden z takich programów, który spokojnie mogliby puszczać w polskich kinach. Gwarantuję, że na każdym seansie byłbym obecny, zajadając jednocześnie zamiast popcornu najlepszą szamę!

O tym, że marzą mi się takie rzeczy w Polsce mówiłem już niejednokrotnie. Niestety zawody w jedzeniu czegoś na czas to u nas rzadkość. Gdy tylko dostałem informację, że Pittu Pittu chce coś takiego zrobić i jednocześnie chcą bym zaangażował się w to przedsięwzięcie, odpowiedziałem od razu – wchodzę w to na 100%.

Drogie Panie, drodzy Panowie! Taki właśnie był początek polskiego Man v. Food! W pierwszej chwili myślałem, że to sen! <3

Przejdźmy zatem do konkretów! Zawody były podzielone na 2 etapy – eliminacje i finały.

LINK DO WYDARZENIA

W eliminacjach zawodnicy musieli zmierzyć się z jednym z popularniejszych burgerów w Pittu Pittu – Pięknym Lolo. Jego nazwa pochodzi przede wszystkim z jego wnętrza! 200 g wołowiny, cheddar, ogórek kiszony, pomidor, cebula, sałata, keczup i majonez! Klasyczne połączenia są zawsze najlepsze – serio! Niech Was nie zmyli jego niewinny wygląd! Przez swój smak potrafi solidnie uzależnić!

Osoby, które osiągnęły w eliminacjach najlepsze czasy przechodzą do finału! W tym etapie finaliści musieli skompletować 4-osobowe drużyny i wspólnie sprostać 4-KILOGRAMOWEMU monstrum, również na czas! Zawodnicy byli postawieni do jednej z najcięższych walk w historii ludzkości! Wydarzyć mogło się wszystko i do końca nie było wiadomo kto wyjdzie z tego cało – burger, czy człowiek!

Od początku jarałem się tym przeokrutnie! <3 Dodatkowy stan potęgowała możliwość poprowadzenia tych zawodów wspólnie z dwójka świetnych zawodników MMA – Marcin „Polish Zombie” Wrzosek i Anita Bekus!

W dniu wydarzenia wszyscy byli gotowi, każdy chciał zostać legendą! Do eliminacji stanęły aż 24 osoby (w tym jedna kobieta – brawo Kasia)! Bez ściemy, każdy wiedział, że czas był tutaj najważniejszy i każda sekunda będzie miała znaczenie, więc aby wygrać trzeba być jak Usain Bolt wśród burgerożerców!

To czego doświadczyli wszyscy będący w Pittu Pittu było jak sceny z filmu „Szybcy i wściekli”! Adrenalina, emocje i walka udzielała się każdemu! Tutaj ogromne podziękowania dla kibiców!

Najszybszym okazał się Dominik, który zjadł burgera w 00:50:08! Następnie kolejno byli to Maksymilian (00:54:97), Szymon (01:02:15) i Kamil (01:05:44)!

To właśnie oni musieli dobrać do swoich drużyn trzech znajomych, by następnie zmierzyć się z burgerem, jakiego żaden z nich nie widział wcześniej – tak, mowa tutaj o ponad 4-kg gigancie!

Kilka godzin przed startem finałów robiliśmy ostatnie testy! W pierwszej chwili, gdy zobaczyłem rozmiar bułki myślałem, że to statek kosmiczny! 😀 Z resztą sami zobaczcie!

Już wtedy robił wrażenie, a jeszcze nie zdążyliśmy go uzupełnić o dodatki i dużą ilość mięsa! Jeśli ktoś z Was oglądał kiedyś Świat Według Kiepskich, była tam taka postać – Paździoch! 😀 Często używał słów „Helena! Mam zawał!”, dokładnie miałem to samo! 😀 W pojedynkę poprzez rozmiar bułki (skrobia), byłaby to misja niemożliwa. Na szczęście zawodnicy nie byli sami. Mieli wsparcie w postaci swoich przyjaciół!

Miny kibiców i przede wszystkim uczestników drużyn, które startowały w finale były jak karp! Chyba nie tylko ja doszedłem do wniosku, że te burgery spokojnie można wozić w bagażniku, by w sytuacji awaryjnej posłużyły jako koło zapasowe! 😀

Wszyscy czekali przy swoich stolikach na sygnał start! Ostatnie ustalenia technik. Kroić, rwać, wyjeść wpierw środek? Co drużyna to inny sposób walki z przeciwnikiem, który czekał na nich na talerzu! Aby wygrać trzeba być głodnym, zdeterminowany i walczyć z sercem do samego końca! Tutaj mogła wygrać tylko najlepsza drużyna!

Najlepszą okazałą się ta, w której składzie był zwycięzca poprzedniego etapu i… kobieta! Jedyna, która zdecydowała się wesprzeć drużynę. Był to strzał w dziesiątkę! Cała ekipa wręcz chłonęła jedzenie. Wyzerowanie talerza zajęło im dokładnie 14:46:15!

Kolejne czasy to: 19:00:22 i 21:11:94. Czwarta drużyna niestety przegrała w starciu z burgerem.

Trzy najlepsze drużyny otrzymały wyjątkowe puchary! Poprzeczkę podnieśli bardzo wysoko i już wiem, że kolejna wiosenna edycja przyniesie jeszcze więcej pozytywnych emocji!

Jeszcze raz dziękuję Pittu Pittu za możliwość prowadzenia dla nich tej imprezy! Również wielkie brawa dla marki Coca Cola, która nie tylko nawodniła wszystkich startujących, ale również przekazała upominki dla zwycięzców pierwszego etapu!

To jak kochani? Z kim się widzimy za kilka miesięcy?! 😀